środa, 31 października 2012


Część dziewiąta. 

Dostałam pokój z numerem 735, był to dosyć duży apartament, dominował w nim kolor fioletowy, dodatki były zielone. Skojarzył mi się z dawnym pokojem Nadii. Zdjęłam kurtkę i szybko weszłam pod kołdrę, byłam przemarznięta. Znów zaczęłam się zastanawiać, kto mógł podłożyć materiał wybuchowy, i kiedy ? Czyżby to Paweł gdy wpuściłam go do środka? Niee, na pewno to nie on.  No więc kto ? Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Miałam koszmary, śniło mi się, że nie zdążyłam uciec, że paliłam się żywcem. 
 Rano obudziło mnie stukanie do drzwi, ojciec przyszedł mi dać pieniądze.
- Majka? Wstałaś już ?
- Taa, obudziłam się przed chwilą. - Ziewnęłam i poszłam otworzyć drzwi.
- Masz tutaj kartę, kup sobie jakieś ubranie w hotelowym sklepie, żebyś nie musiała w pidżamie po sklepach chodzić. Ja muszę już iść do pracy, gdybyś czegoś potrzebowała to zadzwoń. 
- Okej, dzięki. Pa. - Wyszedł, a ja ruszyłam do łazienki. Umyłam włosy hotelowym szamponem, i zęby hotelową szczoteczka. Ubrałam się z powrotem w pidżamę i wyszłam z pokoju. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, oni wszyscy w markowych ciuchach, a ja w starej pidżamie.. . No ale nie przejmowałam się tym, zjechałam windom na parter i poszłam do butiku. Kupiłam sobie dżinsowe rurki i miętową koszulkę. Wyszedłszy ze sklepu zadzwoniłam do Laury, powiedziałam jej o tym co się stało.
- Heej, masz ochotę na zakupy ?
- Cześć Maja, wszystko ok ? Ty chcesz iść na zakupy? Chyba musisz być chora.. . 
- Wszystko ok, tylko wiesz, wczoraj wieczorem ktoś wysadził u nas w domu bombę. Straciłam wszystkie ubrania. 
- Że co?! O czym ty mówisz ?! Słyszałam o wybuchu, ale nie miałam pojęcia, że to u was! Okej, za 20 minut czekaj na mnie koło Croppa na rynku. 
- Dobra. - Rozłączyłam się, hotel znajdował się jakieś 5 minut od miejsca w którym miałyśmy się spotkać, poszłam więc jeszcze do kawiarni, zamówiłam sobie kawę na wynos. Po czym powoli ruszyłam w stronę sklepu. Kiedy dotarłam Laura już czekała, jak tylko mnie ujrzała zaczęła iść w moją stronę, przytuliła mnie.
- Kochanie, jak to dobrze, że nic ci nie jest. Wszystko będzie dobrze, nie przejmuj się. 
- Też się cieszę, że nic mi nie jest. - Powiedziała z krzywym uśmiechem.
- Idziemy do centrum handlowego?
- Taak, najlepiej do sklepu ze sportową odzieżą. - Po około dwu godzinnych, owocnych zakupach, poszłyśmy do pubu. Zamówiłyśmy sobie sok pomarańczowy i opowiedziałam Laurze o wydarzeniach z minionego dnia. Wróciłam do hotelu około 15, wchodząc do pokoju dojrzałam małą kopertę na podłodze. 
"Cieszę się, że udało Ci się uciec." Od kogo to mogło być?! Od tej samej osoby, która podłożyła bombę? Bez zastanowienia zadzwoniłam do ojca.
- Tato? Dostałam liścik. Nie mam pojęcia od kogo. 
- Jaki liścik?  
- Napisane w nim jest "Cieszę się, że udało ci się uciec." 
- Dobra, powiadomię detektywa Markowskiego. To ten, co z nim wczoraj rozmawialiśmy. 
- Ok, pa. - Rozejrzałam się po pokoju, okazało się, że mam tutaj laptop z internetem. 
Włączyłam go, weszłam na fcb. Nadia nie odpisała. Miałam jednak jedno nowe zaproszenie. Od Pawła! Od razu zaakceptowałam. Popisaliśmy chwilę, umówiliśmy się na 18. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz