poniedziałek, 29 października 2012

Część ósma. 


Około trzeciej nad ranem obudził mnie telefon. Dzwonił mój ojciec.
- Majka ? Wyjdź szybko z domu. Zabierz tylko kurtkę i wychodź. Odejdź jak najdalej! Już jadę po ciebie!
- Ale o co chodzi ? - W głosie ojca było słychać desperację, i jakby troskę? Nie zastanawiając się wzięłam kurtkę założyłam walonki i wybiegłam z domu. Ruszyłam w stronę rynku. 
- Po prostu zrób to co mówię. - Rozłączył się. Przebiegłam około 400 metrów, i wtedy usłyszałam huk, nasz dom stanął w ogniu. Po chwili usłyszałam syreny, policja, straż pożarna, a za nimi mój ojciec. Zdezorientowana stałam i patrzyłam co się dzieje.
- Maja, całe szczęście. Boże, moje dziecko. - Ojciec zaczął mnie przytulać, po twarzy ciekły mu łzy. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. 
- Jak to dobrze, że zdążyłaś uciec. 
- Ale o co chodzi ? Co się stało? 
- Ktoś podłożył bombę. Byłem w biurze i dostałem telefon, że za 60 sekund wybuchnie. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.
- Że co ?! Jakom bombę ?! - Nie zdążył odpowiedzieć, bo podeszli do nas policjanci. 
- Musimy zadać państwu kilka pytań. 
- Dobrze. 
- Skąd pan wiedział, że w domu jest bomba?
- Dostałem telefon. Powiedział mi ten ktoś, że dokładnie za 60 sekund wybuchnie. Od razu zadzwoniłem do córki. To cud, że zdążyła. 
- Czy wie pan kto dzwonił?
- Nie, to była chyba nagrana wiadomość.
- Rozumiem, a czy ma pan jakichś wrogów?
- Nie, raczej nie. 
- Dobrze, na razie dziękujemy. Jeszcze się z panem skontaktujemy. - Odeszli w stronę domu, albo raczej w stronę tego co z niego zostało. 
- Tato, gdzie my teraz będziemy mieszkali ? 
- Na razie w hotelu. Później kupimy jakieś mieszkanie. 
- Zimno mi. - Poskarżyłam się. 
- Wejdź do samochodu, ja muszę porozmawiać jeszcze z policjantami. 
- Okej. - Podał mi kluczyki i odszedł. Zaczęłam się zastanawiać kto mógł to zrobić ? I dlaczego ? Po około 15 minutach ojciec wrócił, usiadł za kierownicą.
- Jak to dobrze, że nic ci nie jest. - Pocałował mnie w czoło i przytulił. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Do tej pory nie okazywał mi uczuć. Nic nie odpowiedziałam. 
On również nic już nie powiedział. Pojechaliśmy do hotelu, oczywiście pięciogwiazdkowego, mój ojciec w innych się nie zatrzzmzwał. Zameldował nas, każdy dostał swój pokój. 
- Jestem bardzo zmęczony. Jutro dam ci pieniądze i pójdziesz sobie kupić jakieś ubrania. Dobranoc. - I poszedł do swojego pokoju. Już zachowywał się 'normalnie'. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz