niedziela, 18 listopada 2012

Część piętnasta. 

Gospodarz porozmawiał jeszcze chwilę z moim ojcem, po czym poszedł na dół. 
Zaczęłam wyjmować rzeczy z walizki, kiedy otwarłam główną część zobaczyłam liścik. Tak! Liścik!
Skąd on mógł się tam wziąć ?! Przecież prawie cały czas miałam walizkę przy sobie! 
"Nie myśl sobie, że jesteś bezpieczna. Pozdrawiam ciepło." O co chodziło ?! Czy on mi groził ?! 
Wybiegłam z mojego pokoju i udałam się do ojca, zapukałam, nikt jednak nie otworzył. Weszłam więc, okazało się, że jest pod prysznicem. Poczekałam chwilę, kiedy wyszedł pokazałam mu list. 
- Gdzie to znalazłaś ?
- Było w mojej walizce. Ale skąd się tam mógł wziąć ?! Przecież nie zostawiłam jej nigdzie, na tak długo, żeby ktoś mógł tam włożyć kartkę ! 
- Maja spokojnie. Przestań krzyczeć i płakać. Nic ci nie będzie. Obiecuję. - Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że spływają mi łzy. 
- Ciągle obiecujesz, że jestem bezpieczna, a jakoś ktoś podrzuca mi ciągle te listy ! Cały czas musi być blisko mnie ! I jeszcze ten mężczyzna w czarnym płaszczu! 
- Jaki mężczyzna? 
- Jak zatrzymaliśmy się na światłach niedaleko centrum, przechodził przez jezdnię! Uśmiechnął się do mnie! 
Gdzieś go już widziałam, nie umiem sobie tylko przypomnieć gdzie. 
- Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej ?
- Nie wiem, myślałam, że to nieistotny szczegół. 
- Owszem istotny. - Powiedział ze srogą miną. 
- Idź do pokoju i nie myśl o tym. Skontaktuję się z detektywem, i powiadomię panów na dole o zaistniałej sytuacji. 
- No dobra. - Weszłam do mojego pokoju, znów mnie urzekło, że jest z takim wdziękiem urządzony. Jakby specjalnie dla mnie. Wzięłam pierwszą z brzegu książkę, usiadłam na parapecie i oddałam się lekturze. 
Po jakimś czasie ktoś zastukał do drzwi. 
- Kto tam ?
- Gospodarz. - Otwarłam drzwi.
- Zejdziesz na dół na kolację, czy chcesz zjeść w pokoju? Przykro mi z powodu kolejnego listu. Musiał zostać podrzucony wcześniej. Na pewno nie u nas. Nikt nie wszedł poza wami do środka. 
-Myślę, że mógł ktoś podrzucić go w holu wcześniejszego hotelu. Kiedy poszłam do toalety. Kolację mogę zjeść na dole, mógłby mi pan pokazać gdzie ?
- Oczywiście, chodź. - Uśmiechnął się do mnie ciepło, odwzajemniłam uśmiech i poszliśmy na dół. Jadalnia była piękna. Wszystko idealnie ze sobą komponowało. Jak zresztą w całym tym hotelu. 
- Co panienka sobie życzy na kolację ? - Zapytał kelner. 
- Hmm, poproszę dwa naleśniki z nutellą, bananami i bitą śmietaną. 
- Oczywiście. - Schodami szedł mój ojciec, usiadł ze mną przy stoliku.
- Co sobie zamówiłaś ?
- Naleśniki. - Podszedł wtedy kelner do mojego ojca i zapytał co zechciałby zjeść.
- Poproszę to samo co córka, tylko podwójną porcję. - Uśmiechnął się do mnie. Znów poczułam się jak kiedyś, gdy wszystko było łatwiejsze, gdy żyła mama. I w tym momencie przypomniały mi się oczy Pawła, właściwie oczy mojej matki. Znów zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, by były takie same ? Przecież było niemożliwe, żebyśmy byli rodzeństwem! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz