poniedziałek, 12 listopada 2012

Część czternasta.

Zadzwonił hotelowy telefon. 

- Halo ? - Podniosłam słuchawkę
- Halo ? - Powtórzyłam, nikt jednak nie odpowiedział, bez zastanowienia rozłączyłam się. No cóż, to było dziwne, tak samo dziwne jak te całe liściki i wybuch. Kto mógł zrobić to wszystko ? I dlaczego ? Czy ja zrobiłam kiedykolwiek coś złego innej osobie ? Nie, na pewno nie. No więc o co chodziło ? Czyżby to mój ojciec wpakował się w jakieś czarne interesy ? Przecież nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzyło, więc dlaczego tym razem ? Wszystkie te pytania zadawałam sobie w głowie, jedno jednak mnie przerażało, czy on mnie zabije? Z zamyślenia wyrwał mnie telefon, tym razem była to moja komórka, dzwonił ojciec. 
- Maja, wychodź. Jestem pod hotelem. 
- Dobrze, już idę. - Rozłączyłam się i zbiegłam na dół. Wsiadłam do samochodu ojca. 
- Dokąd jedziemy ? 
- Do pobliskiego hotelu, strzeżonego dwadzieścia cztery godziny na dobę. Obiecuję ci, że nic ci nie będzie. Nie masz się czego bać. Zadbam o wszystko. 
- Będę mogła wychodzić ?
- Nie, na razie nie. I nie będziesz mogła też używać telefonu i laptopa. Nikt również, nie będzie mógł cię odwiedzić. Ale nie przejmuj się, to tylko chwilowe. Później znów będzie po staremu. 
- Ehh, no dobrze. Ale w takim razie powinieneś mi kupić zapas dobrych książek. 
- Wiem, pomyślałem już o tym, na tylnik siedzeniu masz kilka. - Z zaciekawieniem spojrzałam do tyłu. Okazało się, że tata kupił mi kilka romansideł. Takie książki najbardziej lubię. 
- I jak ? Mogą być ? 
- Taak, dziękuję. - Zatrzymaliśmy się na światłach, wtedy zobaczyłam mężczyznę w czarnej kurtce. Przechodził przez pasy, spojrzał na mnie i się tajemniczo uśmiechnął. Kto to był ? Gdzieś go już wcześniej widziałam, nie mogłam sobie jednak przypomnieć gdzie. Przeszedł, włączyło się zielone światło, ruszyliśmy dalej. Po jakichś piętnastu minutach drogi byliśmy na miejscu. Nigdy wcześniej nie widziałam tego hotelu, ba nawet tej części miasta. 
- Gdzie my jesteśmy?  - Zapytałam z zaciekawieniem. 
- To jedna z najdalszych dzielnic miasta. - Na podjazd wyszedł facet w czarnym, idealnie skrojonym garniturze. Przywitał się z moim ojcem, po czym zabrał mój bagaż i poprowadził nas w stronę holu. Musieliśmy wyjść przez bramki, które nas dokładnie prześwietliły, walizkę też przepuścili przez taką bramkę. 
Co to wszystko miało znaczyć ? To miała być to całodobowa ochrona ? 
- Witam panie Adamczyk. - Kolejny mężczyzna w ciemnym garniturze, podał mojemu ojcu rękę po czym zwrócił się do mnie. 
- Ty pewnie musisz być Maja. Ale wyrosłaś, pamiętam cię jak miałaś 5 lat. 
- Tak, jestem Majka. Niestety ja pana nie pamiętam. 
- Nie szkodzi. Jestem starym kolegą twojego taty. - Powiedział z zagadkową miną. 
- Pokażę wam pokoje. Aktualnie jesteście jedynymi gośćmi, więc dostaniecie te największe. No chyba, że lepiej czujecie się na mniejszej powierzchni. - Poprowadził nas schodami w górę. Pokazał mi śliczny różowy apartament, łóżko z baldachimem i stosem poduszek, szeroki parapet na którym można było usiąść i poczytać książkę, miękki dywan. Zawsze chciałam, żeby mój pokój tak wyglądał. Uśmiechnęłam się.
- Widzę, że ci się podoba.- Powiedział gospodarz. 
- Tak, jest idealny. 
- Cieszę się bardzo. Mam nadzieję, że spędzisz to miłe chwile. - Wyszedł wraz z moim ojcem, przeszli na drugą stronę korytarza, znajdował się tam czarno biały, gustownie urządzony pokój, nieco większy niż poprzedni. 
- Maja, nie masz chyba nic przeciwko temu, żebym mieszkał w tym pomieszczeniu ? Tutaj i tak nie wejdzie nikt z zewnątrz, budynek jest pilnowany przez dużą ilość ochroniarzy. Dodatkowo ma wszystkie najnowsze zabezpieczenia. 
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. - Uśmiechnęłam się. 
- Na samej górze znajduje się pływalnia, siłownia, sauna, solarium i inne tego typu atrakcje. Wszystko do waszej dyspozycji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz